3 sierpnia 2015

Matka robi bilans

Heej hooo, melduje się znów! A ze mną nowy post i troszkę podsumowania.

Matczyne podsumowanie:

Zacznę od zagadki, uwaga! Co zdradza matkę ząbkującego niemowlaka?
a) dobry humor
b) witalność i energia
c) oczy pandy- czyli potocznie: worki pod oczami.

Oczywiście nie popadając w przesadę, nie każdej matki taki los. Zdarzają się wyjątki (aczkolwiek to moje niepotwierdzone informacje), że mamy ząbkujących niemowlaków (tutaj mam na myśli matki celebrytki i gwiazdki światowego formatu), że po każdej nocy wyglądają jakby wyszły prosto z salonu SPA, ba! One tak nawet  wyglądają w czasie porodu, odpicowane bardziej niż ja na mojej studniówce. Wracając do tych worów pod oczami- bo to od nich się zaczęło, nie wiem jak u innych mam wygląda ta "sprawa". Ale ja po nocach, gdy mojemu Igorkowi rosły jedynki, rano zawsze czułam się i wyglądałam jak po spotkaniu z M. Tysonem :). A nokaut był wtedy, kiedy tatuś Igorka (przydomek- człowiek głęboki sen), rano budził się z zapytaniem- "Kochanie, przecież nie było tak źle no nie?"
Jeśli chodzi o matki włosy to krótko i treściwie- jeśli tak dalej pójdzie za niedługo będę musiała szukać peruki dla siebie. Raz, że włosy wypadały mi garściami w czasie karmienia syna mego piersią, a gdy moja naturalna mleczna produkcja się zbuntowała, stan moich włosów zaczął pogrążać nie kto inny tylko właśnie syn mój don Igor, znalazł sobie człowieczek zabawę- banan od ucha do ucha maluje się na jego pulchnej buźce, gdy uda mu się uchwycić kilka moich blond włosów. Chwila matczynej nieuwagi a on już ładuje kosmyk moich włosów w swojej nie do końca uzębionej buźce, bądź też wymachuje nimi na prawo i lewo czy w górę i dół.
Co do kondycji to mogę napisać tyle - Don Igor- żywe ruchliwe ok 9 kg. dziecię nauczone bycia czasem "na rączkach" zwłaszcza w te gorsze dni, co za tym idzie darmowa siłka- biceps, triceps i te sprawy, istna " Matka Pudzianka". Zapomnieć nie można o codziennych spacerach! Minimum trzy razy w ciągu dnia o ile pogoda pozwoli. Także dzięki niemu, karnetu na siłkę nie potrzebuje, stówa w kieszeni albo na pampersy.
Matki plecy- to bolą tylko czasem, w te dni kiedy dziecko nasze śpi z nami, w rodzicielskim łożu. I w tym miejscu przytaczam stwierdzenie, że sprawiedliwy podział miejsca w łóżku nie istnieje. Ja drobna matula zostaje zdominowana przez płeć męską (dużą i małą). Don Igor śpi w środku, sporo miejsca zajmuje, a nawet więcej niż sporo, tatek tyle samo w sumie, a matka całuje się ze ścianą :).
I mimo tych gorszych i lepszych chwil czuję się najszczęśliwszą osobą na świecie, a wcale nie wygrałam w totka, nie poleciałam w kosmos, nie poślubiłam Brada Pitta. Tylko posiadam najcenniejszy skarb na świecie, którego darze miłością szczerą i  bezgraniczną do końca życia. O! Taką to właśnie puentę walne na koniec!
Alee ale w sumie to jeszcze nie koniec, gdzieżbym śmiała nie napisać czegoś więcej o mym Igorze.
Ma się dobrze to sześciozębne "maleństwo"! Zaliczyliśmy ostatnio nawet basen kryty, była super zabawa, okrzyki piski i radość, która zwróciła uwagę nawet ratowników- (i wcale nie musiałam udawać, że tone by przykuć ich uwagę ;)) mój syn mnie wyręczył, ale na straży stał czujny tatuś, któremu oczywiście nie bardzo podobało się takie "męskie" towarzystwo.
Pogoda dopisuję, więc korzystamy z niej tyle ile się da, leżakujemy, piknikujemy, zwiedzamy okoliczne zakątki, podziwiamy piękno matki natury. Ulubionym takowym przyrodniczym zajęciem mego syna stało się wyrywanie trawy, chyba za dużo napatrzył się na mlekodajne krowy i bierze z nich przykład próbując wkładać zielone trawsko do swej niemowlęcej jamy ustnej. Ale matka czujna jest i zręcznie powstrzymuje syna swego przed trawnikowym deserem. Dziadek przynajmniej trawy nie musi kosić, plus taki jest!

Na razie to tyle tak myślę, dobrej (przespanej nocy) !







Photo.E.M

2 komentarze:

  1. Bardzo fajnie sie czyta :)) ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Igorek jest przesłodki! :-) zgadza się - przy dziecku silka to zbędny wydatek! :-)

    OdpowiedzUsuń