Czy możne być coś gorszego od nadepnięcia gołą stopą na klocek Lego?! MOŻE! To uczucie, gdy w środku nocy, z zamkniętymi oczami, niczym zombi zmierzasz do łazienki i nagle potykasz się o średniej wielkości grający samochodzik, a twój nos czule wita się z klamką od drzwi, czujesz jak krople czerwonej substancji kapią ci na stopy, do tego włącza się alarm rasy pinczer miniaturowy i wydaje dźwięk za dźwiękiem (hau hau hau), alarm który zawsze czuwa. Usłyszawszy cały ten raban, budzi się ON, Don Igor, wściekły i zły , że ktoś śmiał zakłócić jego nocny spoczynek. Spiesząc do syna swego, natykam się jeszcze na gryzak i grającą świnko-maskotkę. Tym razem wychodzę z tego cała. Wynik, Matka vs Złowieszcze zabawki- 1:1. Ta noc była długa- a morał jest taki, gdyby matka posprzątała toby nosa nie kontuzjowała.
Czasami brakuje mi pomysłu, w który to zakamarek upchać kolejny gryzak czy pluszaka.
Taki malutki człowieczek a posiada już dość spory zasób zabawek. Strach pomyśleć co będzie za parę lat, o zgrozo! Dlatego czas postawić na minimalizm. Wiadome jest- co za dużo to nie zdrowo!