24 lipca 2015

Mania zbierania

     Dzidziusiowa grociarnia- czyli o tym jak zwykłe mieszkanie zamieniło się w domowy plac zabaw.
Czy możne być coś gorszego od nadepnięcia gołą stopą na klocek Lego?! MOŻE! To uczucie, gdy w środku nocy, z zamkniętymi oczami, niczym zombi zmierzasz do łazienki i nagle potykasz się o średniej wielkości grający samochodzik, a twój nos czule wita się z klamką od drzwi, czujesz jak krople czerwonej substancji kapią ci na stopy, do tego włącza się alarm rasy pinczer miniaturowy i wydaje dźwięk za dźwiękiem (hau hau hau), alarm który zawsze czuwa. Usłyszawszy cały ten raban, budzi się ON, Don Igor, wściekły i zły , że ktoś śmiał zakłócić jego nocny spoczynek. Spiesząc do syna swego, natykam się jeszcze na gryzak i grającą świnko-maskotkę. Tym razem wychodzę z tego cała. Wynik, Matka vs Złowieszcze zabawki- 1:1. Ta noc była długa- a morał jest taki, gdyby matka posprzątała toby nosa nie kontuzjowała.

     Czasami brakuje mi pomysłu, w który to zakamarek upchać kolejny gryzak czy pluszaka.
Taki malutki człowieczek a posiada już dość spory zasób zabawek.  Strach pomyśleć co będzie za parę lat, o zgrozo! Dlatego czas postawić na minimalizm. Wiadome jest- co za dużo to nie zdrowo!








11 lipca 2015

Wkoło jest wesoło!

             Jak to jest możliwe, że ten kilkunastocentymetrowy człowieczek jest w stanie doprowadzić mnie do stanu porównywalnego z sflaczałym kapciem. Ooo tak, niektórymi dniami czasem się tak czuje, jakbym stoczyła walkę z samym Chuckiem Norrisem. A to przecież uroczy, pulchniutki ociupinkę łysawy bobasek, ważący ok 8 kg, mającym (tylko) dwa zęby. No i jak widać do wyglądu Terminatora mu jeszcze trochę brakuje. A może to ze mną jest coś nie tak?! Może padłam ofiarą czarnej magii i ktoś lub coś wysysa i żywi się moją energią. Do czasu ciąży, wydawało mi się, że jestem nadmiar aktywną osobą, wszędzie było mnie pełno, nigdy nie potrafiłam usiedzieć na przysłowiowych czterech literach, nie wiedziałam co to kawa, a przez większość czasu czułam się jak naładowana bateria Duracell. A teraz gdy pojawił się mój mały książę i wywrócił mój świat (i mnie) do góry nogami, marze o tym by legnąć się na łożu przynajmniej przez 10 minut, by naładować swoje matczyne baterie. Bo Don Igor, jest nadto wymagającym osobnikiem, któremu nie wystarczy żadna najlepsza zabawka świata, dla niego najlepszą alternatywą jest skacząca i wygłupiająca się matka. O nieoceniona jest jego radość, gdy się przed nim szaleje, wariuje, tańczy, skacze, stroi miny, które mogłyby odstraszyć niejednego groźnego gangstera. Ale  czego nie jest w stanie zrobić mama dla swojego bobasa aby wywołać na jego buzi uśmiech, bądź usłyszeć ten śmieszny rechotny głosik. Uśmiech i śmiech dziecka posiada taką magiczną moc, co sam Harry Potter mógłby pozazdrościć.

           Dla tych podchodzących z uśmiechem do opieki nad dzieckiem- wesoła instrukcja: 









źródło: http://dlanoworodka.pl/
           
 Wesołe jest życie z maluszkiem :)



A tu mój maluszek!