26 czerwca 2015

Pół roku za nami


Tak tak, nie inaczej tydzień temu pyknęło nam pół roczku! 


I wszystko jasne, a ja melduję się z dwu tygodniowym opóźnieniem! Sama sobie się dziwie, skąd mam tego blogowego "powera". Godzina po 23, a ja zamiast położyć się spać obok moich najlepszych chłopaków, rozsiadam się w fotelu z laptopem na kolanach i stukam, pukam w klawisze. Fakt, ledwo patrze co piszę, mój mózg krzyczy i woła o litość. Ale mimo zmęczenia jestem "tu" i lubię "tu" być. 
Tak więc jestem, a ze mną: 

Sześć miesięcy życia królewicza:  


1. Fryzjer? A kto to taki?! Włoski jakie są takie były, czyli praktycznie ich nie mam. 
2. Halo, halo mam już dwa ząbki i nie waham się ich użyć, gryzę wszystko co popadnie.  
3. Nie mówię mama, nie mówię tata, nie mówię baba, mówię brum brum, mówię ała, mówię eeee, aaaa i wiele innych onomatopeicznych dźwięków. Nie tylko mówię, potrafię jeszcze doskonale krzyczeć, a mój głos rozbrzmiewa się w pobliskim sąsiedztwie. Bo przecież wiem co zrobić, by zwabić do siebię najbliższe otoczenie. Pełnie jeszcze funkcje bezlitosnego budzika, oczywiście tego bez funkcji drzemki :). Moją tajną bronią jest mój uśmiech i śmiech. Nikt nie może się im oprzeć, dlatego strzelam uśmiechami i świecę moimi dwoma zębami.
4. Duży brzuszek mam, wszystko ładnie ze smakiem zjadam. W moim menu znalało się dużo różnych pyszności ale moim przysmakiem są zupki z kurczakiem.
5. Mam już coraz to sprawniejsze rączki, bardzo dobrze nimi manipuluję, zręcznie łapie wszystkie zabawki, obracam nimi, zrzucam na podłogę i potrząsam. Lubię się bawić gryzakami i grzechotkami, a najbardziej lubię je wkładać do buzi :)
6. Moimi rączkami lubię także ciągnąć za włosy mojej mamy, są takie dłuuuugie i miękkie, więc jak je złapię to nie chce puścić, taaaak je uwielbiam :) Zawsze mam niezły ubaw, nie wiem tylko czemu mama się nie śmieje tak jak ja.
7. Silne nóżki mam, zawsze sobie nimi energicznie ruszam. Umiem się odpychać od podłoża, a w wannie to dopiero moje nóżki tańcują.







♥ Cudowne pół roku razem ♥





15 czerwca 2015

Żarłakus niemowlakus

Po kim On to ma?! Wiecznie nienasycony żołądek... 
         Z tego własnie powodu, zdecydowaliśmy się na rozszerzenie diety Igorka już w 4 miesiącu. Moja produkcja mleczna, nie wyrabiała, trzeba było w końcu rozpocząć nowy etap w jego czteromiesięcznym żywocie. Na pierwszy odstrzał, zgodnie z zaleceniami- warzywa. Nieświadoma, konsekwencji "pierwszej łyżeczki", przyodziałam syna swego w mały, niepozorny śliniaczek. Błąd nr.1. Wraz z kolejną celowaną łyżeczką w stronę ust Igorka,  nie sposób było znaleźć czystego skrawka na jego buzi, ubranku i wszystkim w pobliskim otoczeniu. Marchewka wszędzie, wszędzie marchewka! Nawet w nosie! :) Ubaw był niezły, do czasu pierwszego prania. Mina mi zrzedła, gdy okazało się, ze taki niepozorny posiłek, na prawdę ciężko doprać... Mama uczy się na błędach, dlatego na kolejny "inny" posiłek, przygotowałam zbroje księcia don Igora w postaci wielgaśnego śliniaka. Z każdą łyżeczka było coraz lepiej. Doszliśmy do wprawy, za sobą mamy już sporo posmakowanych zupek, deserków, kaszek itp...


9 czerwca 2015

Matka-studentka


Cześć, to znowu Ja-mama od rana do wieczora (czytaj- całodobowy dystrybutor mleczny, operatorka wózka trójkołowego, początkująca kucharka, kaszko-robicielka, pamperso-zmieniaczka, fałszująca piosenkarka, praczka, dziecio-usypiaczka, nosicielka syna swego, plus narzeczona tatuśka, studentka zaoczna i jak mniemam przyszła pani pedagog).

Oczywiście to był jeden wielki skrót. Taaak, tak skrót, nie inaczej. Czasem żałuję, że dzień ma tylko dwadzieścia cztery godziny. Na nudę nie narzekam, matka- nie wie co to nuda! Nie to co don Igor, który zdąży znudzić się zabawką, zanim zrobię sobie magiczny napój każdej mamy- kawę. Śmiało mogę powiedzieć, moja kreatywność osiągnęła level 100. By sprostać wszystkim zadaniom i rolą, cechy takie jak: zaradność, siła, kreatywność są w ścisłej czołówce. Zwłaszcza teraz, gdy jest czerwiec. Ogólnie ten miesiąc ma bardzo pozytywne skojarzenia: lato, piękna słoneczna pogoda, pachnąca truskawkami itp..., ale nie dla studentów, niestety. Sesja, czyli cztery litery, które skutecznie potrafią uprzykrzyć dotychczasową na pozór spokojną egzystencje. Nauka z  ząbkującym niemowlakiem na kolanach, to jest dopiero wyzwanie. Gdy raz dorwał moje notatki z psychologii rozwojowej, już nigdy więcej ich nie przeczytałam. Jeden egzamin już zaliczony, zostało jeszcze sześć- KASZKA Z MLECZKIEM, jakby to rzekła matka z krwi i kości. Na dzień dzisiejszy moje motto brzmi: sesja nie zając, jutro się pouczę. Obiecuję!
    Dziś trochę więcej mnie, ostatnio moim faworytem jest czerń i biel. Mimo pięknej pogody za oknem, stawiam na takie kolory.  Może trochę, depresyjnie i żałobnie, ale właśnie teraz takie kolory wybieram i czuję się w nich dobrze i elegancko.




1 czerwca 2015

Pierwszy czerwiec

Pierwszy czerwiec- pierwszy taki dzień mojego małego Igorka. Bobas jeszcze nie wie co to za święto, ale gdyby wiedział. kto wie czego by sobie zażyczył...
Jak na razie wiem, że do szczęścia nie są mu potrzebne zabawki i inne "umilacze" czasu. Zestaw idealny to Ja i Tata- wtedy widać uśmiech nie tylko na jego buzi ale i w oczach, opcjonalnie w grę wchodzą jeszcze inne człowieki, które mogły by do niego gadać, NOSIĆ i stroić zabawne minki. Cygańskie dziecko?! Osiedlowy podrywacz?! Babcino-serco-łamacz?! Niemowlęca dusza towarzystwa- idealnie pasuje. Wracając do tych zabawek, wiem że nie są potrzebne. Ale  problem pojawia się gdy mama wyrusza na zakupy. O baaa! Ja wcale nie muszę wychodzić z domu by coś kupić. To wcale nie jest takie proste, oprzeć się tym wszystkim ofertą jakie proponuje nam rynek artykułów dziecięcych. Manipulacja marketingowa- nie śpi! Cóż, a ja otwarcie się przyznaję, że z łatwością wpadam w zabawkowo-gryzakowe szaleństwo. Don Igor mógłby się bić o podium w konkursach na największą ilość gryzaków. Ma już chyba ich wszystkie kształty świata. A spojrzeć tak prawdzie w oczy- żadnego nie trzymał w rączce dłużej niż trzy minuty, o ile w ogóle trzymał. Ale ta mama tak ma i dziś nie oparła się by poszerzyć zabawkową kolekcje pana Igorka.


Igorek chyba nie wie, że dziś jego święto