1 czerwca 2015

Pierwszy czerwiec

Pierwszy czerwiec- pierwszy taki dzień mojego małego Igorka. Bobas jeszcze nie wie co to za święto, ale gdyby wiedział. kto wie czego by sobie zażyczył...
Jak na razie wiem, że do szczęścia nie są mu potrzebne zabawki i inne "umilacze" czasu. Zestaw idealny to Ja i Tata- wtedy widać uśmiech nie tylko na jego buzi ale i w oczach, opcjonalnie w grę wchodzą jeszcze inne człowieki, które mogły by do niego gadać, NOSIĆ i stroić zabawne minki. Cygańskie dziecko?! Osiedlowy podrywacz?! Babcino-serco-łamacz?! Niemowlęca dusza towarzystwa- idealnie pasuje. Wracając do tych zabawek, wiem że nie są potrzebne. Ale  problem pojawia się gdy mama wyrusza na zakupy. O baaa! Ja wcale nie muszę wychodzić z domu by coś kupić. To wcale nie jest takie proste, oprzeć się tym wszystkim ofertą jakie proponuje nam rynek artykułów dziecięcych. Manipulacja marketingowa- nie śpi! Cóż, a ja otwarcie się przyznaję, że z łatwością wpadam w zabawkowo-gryzakowe szaleństwo. Don Igor mógłby się bić o podium w konkursach na największą ilość gryzaków. Ma już chyba ich wszystkie kształty świata. A spojrzeć tak prawdzie w oczy- żadnego nie trzymał w rączce dłużej niż trzy minuty, o ile w ogóle trzymał. Ale ta mama tak ma i dziś nie oparła się by poszerzyć zabawkową kolekcje pana Igorka.


Igorek chyba nie wie, że dziś jego święto






Gryźć albo nie gryźć, oto jest pytanie





Godzina 23, a On dalej świętuję swój dzień.... imprezowicz. Dlatego dziś krótko,  ledwo patrzę na to co piszę a mały książę don Igor wyssał ze mnie całą matczyną moc.

 Dobrej nocki, życzymy z moim ziomkiem Igorkiem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz