30 maja 2015

Matka aparatka

Nie nie nie nie, nie ta matka z aparatem, która pstryka fotki swojemu bobasowi z każdej możliwej strony. Tylko ta, z tym aparatem na zębach. Co mnie podkusiło?! Chyba zamarzył mi się ten piękny hollywoodzki uśmiech. A do niego jeszcze spora droga. No właśnie! Zdaję się, że to będzie mordercza przeprawa, niczym Bilbo Baggins, który walczył z Władcą Ciemności, tak i ja toczę bój z odrutowaniem, ślinotokiem i ekspanderem. Ten ostatni, na pozór tajemniczo brzmiący wyraz, EKSPANDER to nic innego jak mini narzędzie tortury, umieszczone poniżej podniebienia, który ma na celu rozszerzenie szczęki. Jak na razie skutecznie utrudnia mi życie. Co mam na myśli? A no to, że np. ślinie się jak pies Pawłowa, albo jak mój ząbkujący królewicz don Igor. Co jeszcze? Seplenienie- wszyscy mają ze mnie niezły ubaw, a ja chcąc np. powiedzieć Igor, muszę niezłe się namęczyć ale i tak wychodzi mi coś typu: "Ikhool". JEDZENIE- najprzyjemniejsza czynność mojej dotychczasowej egzystencji, a teraz z tym małym złowieszczym powyginanym drutem, jest to coś niemożliwego. Aby cokolwiek udało mi się połknąć muszę przechylać głowę do tył, żeby samo wleciało. Nie mówiąc już o tym, że jedzenie cały czas się zaczepia o " to coś".Optymistycznie patrząc: pół obiadu zostaje mi na kolacje... :):). Ponoć czekają mnie cztery miesiące z tym obcym metalowym obiektem w jamie ustnej. Życzcie mi powodzenia! A ja wracam do mego syna i tak sobie myślę, że przez ten okres już mu raczej nie zaśpiewam "Na Wojtusia z popielnika", dziwnie by to brzmiało, na pewno nie jak kołysanka,... :). A do tego musiałabym ubrać śliniak... tym razem sobie.








26 maja 2015

Po raz pierwszy

26 Maj- czyli moje święto po raz pierwszy.
Jak się zaczął?
Otwieram oczy,yyy znaczy najpierw słyszę płacz, to mój naturalny budzik nastawiony na godzinę około 4 nad ranem. Swoją drogą... kiedy on się naprawi i zacznie "dzwonić" tak o 9?! Bezlitosny budzik. Teraz otwieram oczy, widzę jak bujane łóżeczko lekko wzdryga na boki. Mały wiercipięta. Tata- człowiek głęboki sen, to jego przydomek. Opcje są dwie, albo ściemnia i udaję, że nie słyszy nocnego płaczu albo faktycznie śpi jak suseł. Obstawiam wersje numer jeden. Trzeba pomóc budzikowi, moim matczynym głosek mówię "wstaaaaaaaawaj". Zero reakcji. Czy on bierze jakieś tabletki nasenne?! No nic, trzeba Go potraktować lekko z łokcia. Reakcja natychmiastowa. Wstał. wyciągnął królewicza don Igora, utulił i położył obok mej piersi. I tak się właśnie wyłącza TEN ukochany budzik. Powinien spać, ale nie śpi, oczy jak pięciozłotówki i zaczyna się oracja. Wszystko okej, ale dlaczego teraz?! Czwarta nad ranem? No nic... wytrwale słucham tego niemowlęcego przemówienia, walcząc z zamykającymi się oczami. Teraz Ja wkraczam z kołysanką " Na Wojtusia z popielnika lalala....". Zasnął. Swoją drogą każdy by zasnął po około dziesięciu powtórzeniach bo znam tylko tą jedną jedyną. Dwie godziny drzemki, budzik znów się włącza, Zaczynamy dzień. Było jedzenie, była zabawa,było spanie, była wizyta z tatą u babci, były symboliczne kwiaty z okazji dnia mamy (oczywiście sprawka taty ♥), była super mama i był cudownie spędzony dzień w gronie rodziny.






Teraz ten dzień się kończy.
Don Igor śpi.
Tata śpi.
A mama idzie spać.
Dobranoc.



24 maja 2015

Od niemowlaka do milionera

No dobra, przyznaje, z tym tytułem to mnie trochę poniosło... :)
Mama w air max'ach wymyśliła dla swojego bobasa, prezent na osiemnaste urodziny. o tak 18-naste! Czyli za jakieś 6416 dni, mój syn dostanie skarbonkę pełną forsy. Plan jest taki, codziennie wrzucamy min. 2 zł. Kalkulując, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, uzbiera się ciekawa kwota.

Wszystko gotowe, teraz tylko czekamy do 15 grudnia 2032.











 Dźwięk drobniaków go przeraża, chyba woli papierowe...

20 maja 2015

Z serii buszująca matka 1.

Jest taki dzień.
Dzień kiedy matka ma wolne i może robić wszystko na co ma ochotę.
Dziś był taki dzień.
Ten dzień pachniał zakupami.
Tylko JA, Jego portfel i sklepy.
Piękny dzień.




Niezbędnik każdej mamy.

To jest już moje trzecie opakowanie. Polecam! 1. Idealna baza pod tusz, rzęsy wydają się pogrubione, zwiększa objętość.
2. Jako serum stosowałam zawsze na noc,  efekt widziałam po ok. miesiącu, rzęsy stały się dłuższe, poprawiła się ich kondycja, już tak nie wypadają. Jedyny minus, pozostawia biały ślad na rzęsach.




Tego pięknego dnia, czekała na mnie jeszcze jedna miła niespodzianka:





Śliczny zegarek z Apartu...aaaach, Tatuś się postarał.

Ps. Zaczynam się zastanawiać, czy On ma jakieś wtyki w tym Aparcie?!




To naprawdę był piękny dzień!